Niemal każdego dnia rano, kiedy jedziemy do szkoły bawimy się w wyścigi do samochodu. Akcja: Kto pierwszy w garażu przy aucie. Nie daję mojemu szkrabowi zbyt wielkiej fory, chociaż uwzględniam różnice w naszych możliwościach. Z wielką dumą patrzę, jak wyrywa naprzód. Fizycznie coraz szybciej i skuteczniej do celu. Zdarza się jednak, że kiedy biegnie zagląda do tyłu w celu zlokalizowania mojej pozycji. Wówczas natychmiast traci prędkość i kierunek biegu. Ja zaś nadrabiam dystans. Zdarza się i tak, że biegnąc przed siebie i jednocześnie oglądając się do tyłu wpada na przeszkodę, bądź potyka się o coś, czego nie miała szansy zauważyć. 

Cholerka, czyż w naszym dorosłym życiu nie mamy trochę podobnie? Ktoś konsekwentnie idzie naprzód. W pełnej koncentracji nawiguje po swój cel. Ktoś inny zaś ma cel – owszem. Jednak po kilkunastu kolejnych krokach, zaczyna się oglądać. Albo na innych z tyłu, albo na boki, albo na samego siebie do lustra. Traci impet, zaburza trajektorię…wpada na przeszkody. A ciało wyhamowane znowu trzeba rozpędzać.
Może warto wziąć z tego lekcję…Nie wiem jak Ty? Ja biorę 😉
Wspaniałego dnia!